Już od dawna chciałam napisać o fenomenie jakim są second hand'y :) Zacznę więc od początku, Ci którzy śledzą mojego bloga wiedzą zapewne, że od dwóch lat mieszkamy w małym miasteczku niedaleko Tarnowa. Jest to całkiem miłe miejsce, biorąc pod uwagę fakt, że teraz mamy do dyspozycji duży dom w ogrodem zamiast dwóch pokoi na czwartym piętrze. Ale do rzeczy, jeszcze za czasów kiedy byłam nastolatką, uważałam szmateksy za sklepy dla biednych ludzi, gdzie można znaleźć zużyte, wyciągnięte, poplamione ubrania. Jednak z wiekiem sobie uświadomiłam, że ubieranie się w lumpeksach może być całkiem fajne. Z czasem owe sklepy coraz bardziej mnie interesowały i fascynowały, dlaczego przed sklepem o godzinie szóstej rano stoi masakratoryczna kolejka kobiet? Sama nidgy w nich nie kupowałam, do czasu kiedy przeprowadziłam się do naszego miasteczka (a tak na marginesie uczył się w nim pewien znany na całą Polskę Ojciec Dyrektor :) W pracy poznałam fajnych i ciekawych ludzi, w tym koleżankę, która często namawiała mnie na szmatki :) Ale nasze wypady nie były do klasycznych sklepów z odzieżą używaną ale na tzw. rynek, z tego co wiem to w każdym mieście, lub prawie każdym odbywa się taka "impreza" raz w tygodniu. Można tam kupić chyba wszystko, meble, jedzenie, ubrania i tysiące innych różnych rzeczy. My ograniczamy się tylko do jednego stoiska, chyba nie muszę dodawać, że to stoisko z ubraniami :P
Osoby lubiące się wyspać nie mają szans na znalezienie czegoś fajnego, ponieważ trzeba tam być już o 6 rano a i to nie gwarantuje że się coś uszpera bo kobiet jest naprawdę dużo :D Teraz będąc w ciąży trochę się boję coby mnie nikt nie poobijał :) Ale w zeszłym tygodniu byłam i muszę przyznać że jestem ukontentowana ze zdobyczy. Zobaczcie sami, pierwszy ciuch uszukany na straganie to marynarka z H&M, za którą zapłaciłam 10 zł :) i bardzo ją lubię.
I spódnica w pawie oczka o kroju bombki (kosztowała 10 zł)
A ostatnio to w ogóle szał cenowy, bo wszystkie rzeczy były po 2 zł i tak oto znalazłam fajną sukienko tunikę z H&M z bardzo fajnej elastycznej dzianiny i dopiero jak robiłam zdjęcia zauważyłam, że metka jest wszyta w odwrotną stronę :) Sukienka jest przed kolano i fajnie dopasowuj się do sylwetki, a teraz jak jestem w ciąży, fajnie podkreśla zaokrąglony brzuch :)
Kurtka z Benetonu wyszukana przez koleżankę z przeznaczeniem dla mnie, jest to coś w rodzaju wiatrówki "prawie" skórzanej, cena około 5zł ;) A do tego szalik, który jeszcze przed wczoraj był biały a dzisiaj już turkusowo-błękitny, użyłam barwnika do tkanin, szalik nie jest ufarbowany jednolicie, efekt bardzo mi się podoba (cena szalika 2zł). Ostatnia rzecz to czarna koszula/sukienka, z bardzo zwiewnego i delikatnego materiału, rękaw długi, można podwijać na krótki za pomocą małego guzika, koszula posiada także 2 kieszonki (cena 2 zł)
Jutro juz wtorek, a u nas rynek odbywa się właśnie w ten dzień :) Mam nadzieję znowu coś fajnego wyszperać :) Trzymajcie kciuki :P
P.S. A Wy co myślicie o kupowaniu w szamteksach?